Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami pewną dosyć kontrowersyjną kwestią, która jest niepokojąca dla pracowników ośrodków interwencji kryzysowej. Mowa mianowicie o nierealistycznych oczekiwaniach klientów ośrodka, ich rodzin a także innych organizacji w odniesieniu do nas i tego, co może być w danej sytuacji zrobione.
Ośrodek Interwencji Kryzysowej, w którym pracuję ma interdyscyplinarny charakter i na co dzień współpracujemy z ośrodkami pomocy społecznej, szpitalami, policją, sądami i wieloma innymi instytucjami działającym na rzecz wsparcia jednostki.
Jako placówka świadczymy pomoc osobom, które znalazły się w sytuacji kryzysowej na skutek zdarzenia losowego, sytuacji rodzinnej lub trudnych przeżyć osobistych. Temat interwencji kryzysowej poruszyłam w „Interwencja kryzysowa w siedmiu krokach”.
Do pracy w takim ośrodku nie trafia się przez przypadek albo „z braku laku”, gdyż jest to bowiem dosyć specyficzna dziedzina wymagająca niesamowicie wysokiej odporności emocjonalnej i determinacji. Ludzie z którymi współpracuję są profesjonalistami oddanymi naszej wspólnej idei i misji pomagania ludziom w kryzysie.
Kwestia samobójstw
Znaczna ilość klientów trafia do nas z powodu doświadczania myśli samobójczych. Naszą misją jest zadbanie o bezpieczeństwo takiej osoby i to stawiamy sobie zawsze za cel naszych działań. Pomimo tego i tak, jako służba zdrowia, jesteśmy pod silną presją zapobiegania samobójstwom skierowanych do nas klientów. Kiedy klient umiera przez samobójstwo, każdy z nas może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, jak gdyby można było zapobiec wszystkim takim zgonom. Oczekiwania, że samobójstwu można zapobiec w 100% przypadków, są w konflikcie z faktycznymi możliwościami, jakimi my, pracownicy takiego ośrodka dysponujemy. Oczekiwania te lekceważą również ograniczoną moc, jaką mamy w odniesieniu do kontrolowania zachowania innych ludzi. W gruncie rzeczy, taka moc nie istnieje. Nie uwzględniają one w ogóle faktu, że zdolność pracowników służby zdrowia psychicznego do dokładnego przewidzenia samobójstwa nie jest lepsza niż przypadek.
Pomimo lat nauki, doświadczenia zawodowego, treningów, dodatkowych kursów, superwizji i innych form rozwoju zawodowego możemy się pomylić i źle oszacować ryzyko, czy zdolności i chęci własne klienta do zachowania swojego życia.
Samobójstwo jest poważnym problemem zdrowia publicznego, który ma długoterminowy i bardzo szkodliwy wpływ na osoby bezpośrednio związane, rodziny i społeczeństwo jako ogół. Ocena ryzyka samobójstwa jest trudnym procesem a nie jednorazowym aktem i pisałam o tym tutaj.
Dodatkowo wyniki badań (Journal of Public Health, Volume 38, Issue 3, 17 September 2016, Pages e282–e291), sugerują, że nadużywanie substancji, szczególnie alkoholu, wiąże się ze zwiększonym ryzykiem samobójstw.
Kwestia nadużywania substancji psychoaktywnych
Problemy psychospołeczne są główną przyczyną nadużywania substancji przez ludzi. Nikt nie chce wziąć za nie odpowiedzialności, a co najmniej nie sam klient. Często mamy klientów, których głównym problemem jest nadużywanie alkoholu bądź narkotyków, a co za tym idzie to bezdomność, brak wsparcia od najbliższych, groźby lub rzeczywiste ryzyko krzywdy ze strony ludzi, z którymi się zadają.
Klienci ci jednak nie lubią słyszeć prawdy o tym, co jest w tej chwili największym problemem. Większość twierdzi, że ma depresję i nerwicę lękową i piją lub biorą narkotyki w celu radzenia sobie z tymi emocjami i odczuciami. Nie lubią również, kiedy z doświadczenia wynika (niektórzy są stałymi klientami) i jest im to zakomunikowane, że najczęściej mają tendencje samobójcze kiedy są pod wpływem substancji.
Jest coś takiego w psychiatrii, jak podwójna diagnoza. Jest to termin stosowany w przypadku rozpoznania u pacjenta dwóch zaburzeń psychicznych, z czego jedno ma związek z nadużywaniem lub uzależnieniem od substancji psychoaktywnych.
Jest to według mnie najtrudniejsza do zaangażowania grupa klientów, którzy mają przy tym najbardziej nierealistyczne oczekiwania w stosunku do pracowników opieki zdrowia psychicznego. Jet to dodatkowo najbardziej niebezpieczna grupa klientów, i często musimy korzystać ze wsparcia policji w przypadku kontaktu bezpośredniego.
Ostatnio bardzo często rodziny przyprowadzają do nas swoich bliskich z objawami psychozy (+ wzmożonej agresji). Większość z tych klientów niestety jest pod wpływem narkotyków. Ostatnimi czasy najbardziej popularny jest tzw. Złoty Strzał (w UK nazywają go Monkey Dust), którego efekty na osobę, która go zażyła są naprawdę opłakane. Na szczęście, jeśli ktoś nie zażywa tego regularnie, są spore szanse, że po 48 – 72 godzinach objawy psychozy znikną.
Niestety przez ten czas tacy ludzie nie nadają się do życia w społeczeństwie (przepraszam jeśli kogoś uraziłam) i dlatego spora ich część trafia do szpitali psychiatrycznych tylko i wyłącznie ze względu na ryzyko odebrania sobie życia lub skrzywdzenia osób trzecich. Wychodzą po trzech dniach, biorą znowu i wracają przyprowadzeni przez rodzinę albo policję. Brak świadomości, tak ze strony rodziny, jak i samego klienta sprawia, że nasze interwencje sprowadzają się głównie do zalecenia przyjęcia na oddział, co jest kontrproduktywne jeśli chodzi o próby holistycznego podejścia do klienta.
Ostatnio widziałam klienta, który wziął Złoty Strzał 2 tygodnie wcześniej i u którego nadal utrzymywały się objawy psychotyczne. Przyszedł z matką i ciotką, które chciały żeby został w szpitalu „bo już są zmęczone jego zachowaniem”. Po przeprowadzonej ocenie ryzyka, stwierdziłam, że objawy nie są na tyle silne aby zagrażały jego bezpieczeństwu lub bezpieczeństwu innych osób i odmówiłam. Jako najbardziej adekwatne zaproponowałam wsparcie w postaci codziennych wizyt w celu dalszego monitorowania jego stanu. Tym samym spotkałam się z niezadowoleniem ze strony samego klienta, jak i jego rodziny. Klasyczny przykład nierealistycznych oczekiwań w odniesieniu do tego co klienci chcą, a co nie zawsze jest osiągalne a tym bardziej wskazane.
Kwestia braku chęci wzięcia odpowiedzialności za swoje zdrowie
Klienci nie lubią prawdy o swojej chorobie i, co ważniejsze, nie chcą zaakceptować realności leczenia lub wziąć za nie jakiejkolwiek odpowiedzialności. Klienci bardzo często słyszą o leczeniu psychiatrycznym od znajomych czy członków rodziny, czytają różnego rodzaju fora na internecie, oglądają wiadomości czy kolorowe czasopisma lub co gorsza, wypełniają szybkie testy online, z których czerpią informacje, czasami totalnie niespójne z faktycznym stanem ich zdrowia psychicznego. Niestety powoduje to błędne wyobrażenia dotyczące diagnozy, czasu trwania leczenia, jak i opcji leczenia, które są dostępne na NHS (odpowiednik polskiego NFZ).
Klienci zazwyczaj mają nierealistyczne oczekiwania co do długości oczekiwania na daną terapię. Kolejki faktycznie nie są krótkie, bo zazwyczaj na terapię czeka się około 12 tygodni, a w niektórych przypadkach do 6 miesięcy. Niestety niektórzy klienci po zapisaniu się, nie czekają konsekwentnie i w końcu rezygnują kompletnie. Po jakimś czasie ich symptomy pogarszają się, znowu wracają do nas i znowu zaczynają oczekiwanie na terapię od końca kolejki, z czego nie są zadowoleni – no bo za długo.
Następnym nierealistycznym oczekiwaniem jest szybkość działania antydepresantów. Większość klientów oczekuje, że poczuje się lepiej już po tygodniu brania leków przeciwdepresyjnych, co jest oczywiście bardzo mało prawdopodobne, gdyż proces ten zajmuje przeciętnie od czterech do sześciu tygodni. Niektórzy przestają brać leki po dwóch – trzech tygodniach „bo nie działają”. Wracają do lekarza po jakimś czasie stwierdzając, że wcześniejsze leki nie działały, lekarz przepisuje inne. Klient powtarza schemat kilka razy i takim sposobem „przetestuje” większość antydepresantów twierdząc, że żaden z nich nie działa. Po pewnym czasie klient trafia do nas z postawioną przez lekarza rodzinnego diagnozą depresji lekoopornej, co w niektórych przypadkach nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Jako serwis zawsze podchodzimy do współpracy z klientem holistycznie i dużą częścią naszych interwencji jest psychoedukacja. O tym będzie osobny wpis bo jest to dosyć obszerny temat. Zazwyczaj jednak poruszamy z klientem temat czynników przyczyniających się do zachorowania, jak i zależności między nimi i ich wpływu na przebieg jego choroby. Staramy się również uświadomić klientowi wpływ jego osoby i to co może on zrobić i jak wpłynąć na przebieg swojej choroby. Podkreślamy rolę podejmowania świadomej współpracy w leczeniu, rolę rozwijania umiejętności społecznych, w tym radzenia sobie w sytuacjach stresowych oraz korzystania ze wsparcia społecznego, jak i również ważności powstrzymywania się od środków psychoaktywnych.
Kwestia diagnozy
Bardzo często mamy klientów, którzy mogą chcieć jedynie oceny diagnostycznej, takiej jak druga opinia, konsultacje sądowe lub oceny zdolności rodzicielskich dla sądu rodzinnego. Niektórzy z tych klientów chcą otrzymać opinię stwierdzającą zaburzenia zdrowia psychicznego, na przykład z powodu zbliżającej się rozprawy sądowej, z myślą, że dzięki temu unikną kary lub, że wymierzona kara będzie słabsza. Nasze oceny stanu zdrowia psychicznego tych klientów nie zawsze pokrywają się z ich oczekiwaniami.
Jest również dużo klientów, którzy przychodzą i mówią, „zrobiłem sobie test online i wyszło mi, że mam Bipolar”. Są oni wręcz o tym przekonani a tym samym szukają usprawiedliwienia dla swoich czynów i są utwierdzeni w przekonaniu, że diagnoza im to umożliwi. Już podczas najprostszej oceny i wywiadu można stwierdzić, że co jak co, ale to na pewno nie jest Bipolar. Dodam również, że Bipolar jest bardzo często mylony z zaburzeniem osobowości typu borderline, głównie ze względu na niestabilność emocjonalną/zmiany nastroju. Otrzymanie prawidłowej diagnozy może przeciągnąć się na kilka spotkań. Czasami trwa kilka miesięcy albo dłużej, jeśli objawy są niejednoznaczne, jak na przykład przy zaburzeniach schizoafektywnych. Tutaj również pojawia się rozczarowanie klienta.
Kwestia środków psychotropowych (barbiturany i benzodiazepiny)
Największe rozczarowanie naszych klientów występuje kiedy dowiadują się, że barbiturany i benzodiazepiny nie są chętnie przepisywane przez naszych lekarzy. Rozczarowanie się potęguje, kiedy dowiadują się, że my bardzo rzadko kiedy mamy lekarza na zmianie:). Niestety są to najczęściej klienci nadużywający substancji, którzy domagają się otrzymania wybranego leku, na przykład Diazepamu.
Klient, szczególnie ten uzależniony od substancji lub pod ich wpływem, nie jest najlepszym sędzią tego, co jest dla niego najlepsze. Dlatego najczęściej odmawiamy przepisania żądanego leku, głównie z uwagi na ich uzależniające właściwości.
Wymieniłam tutaj te najbardziej nierealistyczne oczekiwania klientów względem naszego ośrodka, ale jest ich dużo więcej. Niektóre są mniej a inne bardziej godne uwagi. Zawsze jednak, bez znaczenia jakie żądania wysuwa w naszym kierunku klient, jesteśmy dla nich życzliwi i poświęcamy czas na ich zrozumienie, ale, dla ich własnego dobra, musimy czasami umieć oprzeć się ich błędnym naciskom i odmówić spełnienia ich żądań. Czasami klientowi trzeba powiedzieć „nie”, nawet jeśli może mu się w danej chwili wydawać, że o niego nie dbamy.
Na koniec dodam jeszcze, że znaczna większość ludzi, którzy do nas trafiają są wdzięczni za każdą okazaną pomoc i dobrą radę i z przyjemnością się z nimi pracuje. Mamy nawet taki żart, gdzie mówmimy na zakończenie do klienta „super było Cię poznać i mam nadzieję, że już się więcej nie zobaczymy”.
A czy Ty spotkałeś się kiedyś z nierealistycznymi oczekiwaniami ze strony ludzi?
Pozdrawiam
Zuzanna
16 odpowiedzi na “Oczekiwania względem pracownika Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Czy zawsze realne?”
Do takiej pracy trzeba być bardzo odpornym psychicznie. Nie każdy się nadaje.
PolubieniePolubienie
Tutaj masz całkowitą rację 🙌. Niestety nasi pacjenci nadal uważają, że wykonujemy tę pracę… UWAGA!!! …bo nam za to płacą🥴😂
PolubieniePolubienie
Bardzo wazne tematy zostaly tu poruszone, dobrze ze o tym piszesz
PolubieniePolubienie
Dziękuję, za mam nadzieję, uważne przeczytanie wpisu, bo to faktycznie są ważne tematy, szczególnie w dobie narastającego problemu, jakim są zaburzenia psychiczne.
PolubieniePolubienie
W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi potrzebuje takiej pomocy. Super, że jesteście i pomagacie.
PolubieniePolubienie
Podziwiam takich ludzi, sama bym chyba nie dała rady tak pomagać innym. To trzeba mieć podejście i dar.
PolubieniePolubienie
Podziwiam osoby angażujące się w taką pracę, naprawdę trzeba mieć do tego odpowiednie przygotowanie i predyspozycje.
PolubieniePolubienie
Ludzie często mają przesadne oczekiwania. Przejawia się to prawie w każdej dziedzinie życia.
PolubieniePolubienie
Cieszę sie na Twój wpis. Powinno być znacznei wiecej takich blogów, bo problemy psychiczne są nadal tematem tabu.
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy wpis, praca z osobą z problemami psychicznymi jest bardzo trudna. Jednak jak bardzo potrzebna! Ludzie potrzebują wsparcia i zrozumienia.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj bardzo ciężkie tematy…trzeba być naprawdę twardym.
https://polldaddy.com/js/rating/rating.js
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wiem czy mogłabym pracować z takimi ludźmi, pewnie nie dałabym rady. Miałam kiedyś partnera uzależnionego od heroiny, ciężko z nim było żyć i mu pomagać
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Napewno jest to praca wymagajaca emocjonalnie. Po jednej zmianie czasami czuje sie jak po calym tygodniu😉. Ale Ci co maja bliskich z podobnymi problemami, tak jak wspomnialas u siebie kiedys, to jeszcze ciezsza sprawa.
PolubieniePolubienie
Zdecydowanie, nie jest to miejsce jakiejś tam pracy z braku laku. Tu trzeba mieć podejście, zamiłowanie do pomocy innym ludziom.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pewnie, ze tak. Mysle, ze mam szczescie pracowac z super zespolem ludzi, w ktorym wszyscy dzielimy pasje do pomagania ludziom. Dzieki temu jeszcze ciagniemy😉
PolubieniePolubienie
Oj niestety nierealne oczekiwania ludzi co chwilę mnie zaskakują i to w różnych dziedzinach.
PolubieniePolubione przez 1 osoba